Zdrówko

Kontrole i wizyty

2014-03-19 15.12.29W czerwcu 2017 byłam na kontroli w Krakowie. Pan Doktor jak zwykle przywitał mnie z uśmiechem, przebadał i kazał zgłosić się kontrolnie za rok (wizyta 13 lipca 2018). I nareszcie udało mi się zobaczyć Smoka, który zionie ogniem.
Jeśli chodzi o oczy, to na szczęście astygmatyzm się nie pogłębia, czyli okularki działają i nie trzeba ich na razie zmieniać 🙂

 Zabiegi i operacje

20131002_173416Po walce z bakterią w 2005 roku i nakłuwaniu torbieli w główce w 2006 roku przyszedł czas na zajęcie się nóżkami. Najpierw w czerwcu 2008 rozchorowałam się przed samą operacją. Potem w sierpniu byłam w Konstancinie i Ciocia ponacinała mi ścięgna Achillesa w obu nóżkach i zajęła się też torebką stawową w lewej pięcie, która po dłuższym czasie zupełnie się zagoiła i mogłam chodzić w aparatach przy balkoniku.
Czas mijał a ja zaczęłam szybko rosnąć. Po prześwietleniu okazało się, że mój kręgosłup bardzo się skrzywił przez zakotwiczony rdzeń. W rezultacie we wrześniu 2013 miałam operację w Prokocimiu. Operacja była długa, ale udana i dzięki niej poprawiło się czucie w nogach i stabilizacja stóp. Cały czas walczę z lewą nogą, bo nie zawsze się mnie słucha, ale mama mówi, że z czasem będzie co raz lepiej.

Tuż przed weekendem majowym w 2015 roku, po 11 latach, moja zastawka w głowie odmówiła posłuszeństwa i musiała być wymieniona w Centrum Zdrowia Dziecka. Po ok. półtora miesiąca ta nowa też przestała działać i znów trafiłam do szpitala. Praktycznie „uciekłam” z oddziału (za zgodą ordynatora :)), żeby odebrać świadectwo.

Zdążyłam już trochę zapomnieć niemiłe przygody z zastawką a tu znowu trzeba się szykować do kolejnej operacji. Tym razem to stabilizacja kręgosłupa. Pani Doktor i Rodzice przekonują mnie, że to bardzo ważne na przyszłość…

Pierwsze 3 tygodnie Wiki

ciaza29 października 2004 roku późnym wieczorem Mama poczuła pierwsze skurcze i razem z Tatą i Babcią pojechali do Szpitala Czerniakowskiego, gdzie 30 października odbyło się cesarskie cięcie i o 7.40 rano usłyszeli mój pierwszy krzyk.
Jeszcze wtedy nie mieli pewności co do mojego imienia, ale było kilka propozycji. Ostatecznie jednak nazwali mnie Wiktorią, żebym miała siłę na radzenie sobie z chorobą, o której wiedzieli jeszcze przed moim przyjściem na świat.
Niedługo po urodzeniu zostałam przewieziona specjalną karetką do Centrum Zdrowia Dziecka, gdzie jeszcze tego samego dnia przeszłam pierwszą operację, polegającą na usunięciu przepukliny rdzenia kręgowego. Okazałam się rzeczywiście silna i szybciutko wybudziłam się z narkozy i dochodziłam do siebie. Blizna ładnie się goiła i w piątej dobie lekarze postanowili przeprowadzić kolejny zabieg, polegający na wstawieniu do główki zastawki dootrzewnowej, która wyrówna poziom płynów, a ich nadmiar odprowadzi przez specjalną rurkę. I tym razem również szybciutko się obudziłam i byłam bardzo uśmiechnięta.
Kiedy miałam 3 tygodnie, pojechałam do domku i nareszcie zobaczyłam swoje łóżeczko i zabawki.